
Adwent w tym roku jest pełen obowiązków. Patrzę jak jest u nas i wyraźnie widzę, że nie upchnęlibyśmy żadnych miłych zadań wymagających zaangażowania nas obojga jednocześnie (weekendy niech będą wyjątkiem, choć nasz ostatni był wyjątkowo obfity w wydarzenia). Dlatego skupiam się głównie na pracy nad sobą w odniesieniu do drugiego człowieka, bo widzę, że to, co rozgrywa się w mojej głowie, znacząco wpływa na jakość relacji. Tej małżeńskiej, ale i wszystkich innych. Dziś pora spojrzeć jak ma się nasza cierpliwość.
Łatwo o zniecierpliwienie, gdy druga osoba robi coś inaczej, wolniej albo ma inną wizję. W takich chwilach warto przypomnieć sobie słowa z niedzielnego czytania:
„A Bóg, który daje cierpliwość i pociechę, niech sprawi, abyście wzorem Chrystusa te same uczucia żywili do siebie”
(Rz 15,5)
Cierpliwość to dla mnie słowo klucz!
Cierpliwość, aby:
- znosić inny sposób widzenia czy działania współmałżonka.
- nie wybuchnąć, gdy coś zaniedba lub ma swoją – dla nas niezrozumiałą – wizję.
- nie irytować się, gdy znowu podniesie głos albo nie rozumie czegoś, co dla nas jest oczywiste.
Dlaczego cierpliwość jest ważna?
- Pomaga przyjąć odmienny sposób myślenia i działania współmałżonka.
- Chroni przed niepotrzebnymi spięciami i oschłością.
- Buduje atmosferę pokoju w domu.
Zadanie na dziś – zatrzymaj się i okaż cierpliwość w sytuacji, która Cię irytuje.
Może to być na przykład wtedy, gdy:
- współmałżonek robi coś wolniej niż Ty,
- ma inną opinię niż Twoja,
- popełni błąd lub zapomni o czymś ważnym.
Twoja reakcja?
- weź głęboki oddech,
- uśmiechnij się,
- nie mów nic lub powiedz coś życzliwego zamiast krytyki.
Niech dzisiejszy dzień będzie małym treningiem cierpliwości – dla dobra Waszej relacji.
Daj znać, czy Ci się udało.