Na naszą prośbę o podzielenie się przebiegiem swojego dialogu odpowiedziało kilka par. Może ich wypowiedzi Was zainspirują? Dwie zamieszczamy poniżej, jutro dwie kolejne. Pierwsza para to nasi czytelnicy, a ich wypowiedź spowodowała, że poważnie zaczęliśmy zastanawiać się nad zmianą czasu dialogu.
Dialog Ani i Leszka
Jesteśmy małżeństwem z 18-letnim stażem, w którym od początku zostaliśmy zaproszeni do Domowego Kościoła. Szybko też zapoznano nas z dialogiem, wskazując na jego wartość. Pomimo to pierwsze dwanaście lat nie odbywał się on regularnie. Raczej ok. 4-6 razy w roku. W międzyczasie szukaliśmy jakiegoś sposobu, aby go uaktywnić i parę razy skorzystaliśmy z małżeńskiej gry wydanej przez wydawnictwo Zbliżenia. To było miłe usłyszeć na początku komplementy (zgodnie z zasadami gry). Ale nie przyjęła się ona jako forma dialogu dla nas. Wiedzieliśmy, że powinniśmy go robić, ale czuliśmy, że jesteśmy zmęczeni, oraz że przecież ciągle o czymś rozmawiamy. Dialog nie wydawał nam się tak bardzo konieczny, ponieważ od początku znajomości postawiliśmy na szczerość wobec siebie. Co prawda musiało minąć trochę czasu, zanim z pewnym żalem zrezygnowałam z moich oczekiwań, że mąż domyśli się tego, czego mu nie powiem.
Wystarczy zwykły zeszyt
Pewną pomocą, która przyczyniła się do zmiany w zakresie dialogu było założenie zeszytu (zupełnie zwyczajnego, 16-kartkowego), który zaczął nam służyć do zapisywania daty dialogowego spotkania oraz reguły życia, czyli owoców, decyzji, postanowień.
Dopiero od około dwóch lat dialogi odbywają się regularnie. Znaleźliśmy czas najlepszy dla nas, czyli niedzielny poranek. Dialog robimy w centralnym miejscu naszego mieszkania – w salonie, na kanapie, z kawką, przez ok. godzinę – półtorej. Wtedy nasze córki zazwyczaj jeszcze śpią. Ale nawet jak wstaną, to po prostu mówimy, że muszą trochę poczekać na śniadanie, bo mamy dialog.
Dwie z dziewczyn są już nastolatkami i z czasem zaczęły dostrzegać, że to jest ważny czas dla rodziców, w którym podejmują oni decyzje wpływające również na życie dzieci. Czasami, gdy sprawa była dla nich ważna, a wiedziały, że chcemy to omówić w Bożej obecności, to chodziły za nami dopytując się, kiedy wreszcie będziemy mieli ten dialog.
Powolna, dobra zmiana
Aby pomóc w tej kwestii małżeństwom z naszego kręgu, w roku, w którym byliśmy animatorami, prosiliśmy o wskazanie na koniec spotkania konkretnej daty, w której odbędzie się dialog danej pary. Staraliśmy się pamiętać o nich w modlitwie. Nie zawsze się udawało, ale niektórym pomogło to na nowo zacząć się spotykać w dialogu.
Teraz nie mamy już oczekiwań co do tego czasu, tj. mamy świadomość, że czasami się nie uda (np. gdy jedno z nas przychodzi z humorem „na poważnie”, a drugie „na wesoło”), że czasami będzie nudno, że niektóre kwestie będziemy „wałkowali” ileś miesięcy z rzędu nie widząc, by coś się zmieniało.
Dopiero kiedy spojrzy się wstecz na drogę małżeństwa to widać, że ten dar przynosi owoce, podobnie jak wspólna modlitwa, chociaż nie do końca wiadomo, co i kiedy uległo zmianie.
Dialog Ani i Bartka
Dialog odbywamy raz w miesiącu, przed spotkaniem kręgu, w dzień spotkania lub w poprzedzający. Do dialogu zasiadamy tuż przed spotkaniem kręgu głównie z powodu braku dobrej organizacji czasu i zabiegania. Odkładamy go wciąż na potem i nagle znienacka nadchodzi dzień spotkania kręgu. Jak więc widać, nas motywuje nadchodzące spotkanie wspólnoty.
Przeznaczamy na dialog około godziny. Odbywa się w domu, bo mamy duże dzieci, więc nie ma problemu z szukaniem odpowiedniego miejsca. Siadamy przy stole i zapalamy świecę . Zaczynamy od modlitwy za siebie, naszą rodzinę i sprawy bieżące. Potem dziękujemy za siebie nawzajem. Rozmawiamy zazwyczaj na tematy, które chcemy akurat poruszyć i które są aktualne w danym miesiącu. Nie mamy stałej listy pytań ani tematów, których unikamy.
Na końcu ustalamy regułę życia, a więc dziedziny, nad którymi chcemy pracować w kolejnym miesiącu. Kończymy modlitwą dziękując Panu Bogu za dialog i za wszystko. Czasami prosimy o Słowo dla nas.
Nasza rada dla początkujących lub zniechęconych
Dialog docenia się z czasem, gdy powoli się rozwija i dojrzewa, jak i małżonkowie.
Bardzo buduje jedność małżeńską, dodaje nadziei na rozwiązanie różnych trudnych sytuacji wspólnie. Nam bardzo pomogło wprowadzenie dziękowania za siebie na początku. To taki piękny moment.
Jak mogę cię uszczęśliwić?
Nasi znajomi mają jeszcze takie pytanie do współmałżonka na dialogu: czym mogę Cię uszczęśliwić? Mocne. Zmienia perspektywę dla tych, którzy chcieliby coś wygarnąć na dialogu i od razu ustawić współmałżonka.
Dziękuję za te wpisy o dialogu:)
Cieszymy się, że się przydały. Jeszcze myślimy o małej rozgrzewce dialogowej na Adwent.
Nasz pierwszy dialog w zeszłym miesiącu był wspaniały. Dlaczego? Bo słuchałam co mówi Mąż, a nie tego co chciałabym usłyszeć. Było radośnie, konkretnie i krótko- godzina. Koniecznie z zapisami w zeszycie, z planami na następny miesiąc no i oczywiście z uwrazliwieniem na siebie nawzajem. Ach i to jest dla nas ważne- zaczynamy od pochwał Współmałżonka i podziękowań.
Bardzo trafna uwaga: słuchać, co mówi mąż, a nie myśleć o tym, co się chce usłyszeć. Gratulujemy pierwszego dialogu, oby tak dalej!
Ale czasem jest tyle trudnego czasu, rzeczy których nie chcieliśmy a się wydarzyły, że ciężko zdobyć się na komplementy, uśmiechy etc, etc