
Powrót do pisania bloga o małżeństwie po latach przerwy nie jest łatwy. Przez kilka lat ten blog był dla nas źródłem radości i sposobem na realizację wspólnego powołania — wspierania innych małżeństw, przypominania, że warto inwestować w relację, która może trwać całe życie.
Ale potem… coś się we mnie, głównej autorki wpisów, wypaliło.
Gdy wyzwanie to za mało
W 2022 roku próbowaliśmy wrócić — wyznaczyliśmy sobie wyzwanie: cotygodniowe randki, krótkie relacje, kilka zdjęć. Szybko zorientowałam się, że nie mam ochoty pisać o tym, co powierzchowne, skoro pod spodem działo się coś głębszego.
Zaczynałam różne teksty, ale żaden nie wydawał mi się prawdziwy. Wszystkie kończyły swój żywot w wirtualnym koszu. Nawet nazwa strony przestała mi pasować. Widać — nie zawsze wystarczy postawić sobie wyzwanie, by drgnęło coś we wnętrzu. Teraz bardziej pasowałoby mi „małżeństwo reaktywacja”.
Kryzys środka życia
Z perspektywy czasu widzę, że ostatnie lata to okres przewartościowania. Kryzys środka życiowej drogi. Czas rozczarowania — sobą, innymi ludźmi, relacjami. Bolesne odkrycie, że niektóre ścieżki muszą pozostać zamknięte, chociaż bardzo by się chciało na nie wejść. I że na niektóre sprawy nie wystarczy już czasu, bo nie da się mieć wszystkiego jednocześnie.
Ale to był (i nadal jest) czas zmiany. Uczenia się, że nie jestem w stanie zmienić wszystkiego. Że mam wpływ tylko na własne reakcje, decyzje, postawy. I że bywają chwile, w których bezradności nie da się przekuć na rozwój, a smutku w radość.

Autentyczność mimo krytyki
Pogodziłam się też nareszcie z tym, że zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie mnie krytykował. Gdy robisz coś, co się wyróżnia — ludzie będą gadać. Zaczęłam też przyglądać się swoim motywacjom i mojej własnej skłonności do krytyki. Poczułam, że chcę robić to, co wydaje mi się właściwe i sensowne — nie przejmując się już tak bardzo opinią innych. Może jedynie opinią Męża.
Kryzys w życiu duchowym
Nie był to też łatwy czas w mojej relacji z Bogiem. Był bunt, walka, poczucie oddalenia. A potem — stopniowy powrót. Nie w atmosferze uniesienia, raczej z poczuciem: „Nie mam już siły. Potrzebuję Cię”. I z mocnym doświadczeniem, że On Jest. Że działa wtedy, kiedy przychodzi pora — niekoniecznie tak, jak sobie to wyobrażam, ale ostatecznie dla mojego dobra. I koniec końców moja relacja z Nim jest teraz mocna jak nigdy dotąd. Tu też nastąpiła reaktywacja.
Kryzys w małżeństwie
To wszystko oczywiście wpłynęło na nasze małżeństwo. Na zewnątrz wydawało się, że wszystko gra, ale przecież to niemożliwe, gdy jedna osoba przechodzi przez ciemną dolinę. Mój mąż czuł się winny, nie rozumiejąc moich rozterek i smutku. A ja nie potrafiłam, a może nie chciałam, sensownie wytłumaczyć, co się dzieje.
Na szczęście przyjęliśmy, że trwamy i trwać będziemy — cokolwiek by się nie działo. Ta perspektywa okazała się być kotwicą trzymającą nas we właściwym miejscu – bazą do małżeńskiej reaktywacji.

23 lata małżeństwa — i wciąż wybieramy się na nowo
Kilka dni temu obchodziliśmy 23. rocznicę ślubu – zdjęcia we wpisie to zdjęcia z naszego wyjazdu. To był bardzo dobry czas — rozmów, śmiechu, bliskości i wyrozumiałości. Wojtuś obiecał mi, że będzie mi zawsze dawał inspirację do pisania, czyli cukierkowo nie będzie.😉
Wracamy, ale bez gotowych rozwiązań
Dojrzała w nas decyzja, by wrócić tutaj — nie z gotowymi odpowiedziami, ale z uczciwym dzieleniem się przeżyciami, inspiracjami i wątpliwościami. Bez ekshibicjonizmu, ale szczerze.
Nie obiecujemy bardzo regularnych wpisów ani szybkich odpowiedzi na wszystkie pytania. Ale jeśli czegoś jesteśmy pewni, to tego, że warto być autentycznym. I że warto próbować. W każdej dziedzinie życia. Nawet po przerwie.

Co dalej?
Najprawdopodobniej forma będzie nieco inna — myślę, że wpisy na blogu będą rzadsze, dodamy za to aktywność na Facebooku. Ciekawi jesteśmy Twoich uwag, będziemy to weryfikować to na bieżąco.
Mamy nadzieję, że będziesz do nas zaglądać.
A na razie zapraszamy Was na rekolekcje o dialogu małżeńskim!
Dzięki, że jesteście! Dzięki za szczerość. To bardzo ważne, że mówicie jak jest, i chcecie walczyć. Wspaniałe świadectwo!
Dziękujemy za dobre słowo. Postaramy się nie zawieść.
Dzięki za powrót, tęskniłam 😘
Och Justynko, dziękuję:-)
Super, że wróciliście.
Wielkie dzięki, postaramy się wytrwać. Oby tylko czasu starczyło;-)
Cieszę się bardzo z Waszego wzmocnienia i powrotu Wyzwania!
Dziękujemy za dobre słowo!
Dobrze ze jestescie !Wlasnie -czasem trzeba po prostu trwać i być wiernym .Małżeństwo jest powołaniem pełnym wyzwań i krzyży ….
Niech was Duch sw dalej inspiruje i prowadzi .
Małżeństwa potrzebują wsparcia i inspiracji,dobrze ze to robicie !
Ewa W.z Niemiec:-)
Ewuniu! Ściskamy i dajemy się prowadzić. I mam nadzieje, że widzimy się za jakiś czas!
Bardzo cieszymy się na Wasz powrót 🙂
A my na Wasze czytanie!