Od dawna słyszałem, że mężczyzna jest odpowiedzialny za przekazywanie wiary dzieciom. Nie spodziewałem się tego, że jest też bardzo odpowiedzialny za zbliżanie się do Boga w małżeństwie.
Kończę czytać wspaniałą (i po męsku bardzo krótką) książkę pana Mieczysława Guzewicza „Klękamy z Sarą i Tobiaszem”. Książka traktuje o modlitwie małżeńskiej i szczególnej roli mężczyzny. Całość na podstawie Pisma Świętego.
Panowie nawet nie zdajecie sobie sprawy, jaka moc tkwi w Waszych rękach. Ile niesamowitych rzeczy może się zdarzyć, jeżeli będziemy (my mężowie) inicjowali modlitwę małżeńską!
Gdzie dwoje lub więcej… a przecież w małżeństwie zawsze jesteśmy we dwoje, czyli za każdym razem jak tylko modlimy się modlitwą małżeńską jest z nami Jezus — mi zrozumienie tego zajęło kilkanaście lat. Gdy dzieliłem się tym ostatnio na spotkaniu naszego kręgu, ksiądz skomentował, że to taki nierozpakowany prezent ślubny.
Oczywiście modlimy się z Mają od paru lat, ale dopiero od pewnego czasu widzę, jaką to ma moc, jak naprawdę ważne to jest dla naszego małżeństwa. Jest codziennym odnawianiem sakramentu małżeństwa. Panowie, miejcie świadomość, że zapraszając (delikatnie) swoje żony do wspólnej modlitwy, dajecie Waszemu małżeństwu niesamowitą okazję do zbudowania silnej jedności, silnej, bo opartej na Jezusie. Codzienna wspólna modlitwa sprawia, że szatan nie ma wstępu do Waszego życia.
Znaczenie modlitwy małżeńskiej
Modlitwa jednoczy nas duchowo. Stając razem przed Bogiem napełniamy się Jego łaską, a On tworzy między nami coraz silniejszą więź.
Modlitwa daje nadzieję, napełnia wdzięcznością i akceptacją. Gdy dziękujesz Bogu za małżonka, On otwiera Twoje oczy na to, co w małżonku dobre i cenne.
Modlitwa zmienia nasze serca. Z wolna przestajemy tylko wysuwać żądania, lecz zdajemy się na wolę Bożą i prosimy, by to On kierował naszym wspólnym życiem, byśmy umieli odczytywać Jego plany wobec nas.
Modlitwa przerywa ciąg wzajemnych oskarżeń i zranień. Aby się pomodlić w pokoju serca, najpierw musimy się pojednać.