
Nie mam pewności, czy ktoś te wpisy w ogóle czyta i czy komuś są pomocne. Dochodzę jednak do wniosku, że może przydadzą się mnie samej.
Rozczulające zdrobnienia
Dziś w porannym czytaniu usłyszałam zdanie, które co roku mnie zachwyca.
«Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą». Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu! Ja cię wspomagam.
Robaczku, nieboraku! Jak czule! A potem, na roratach, gdy jak co rano rozdawałam kawę na zewnątrz, kolega zapytał mnie, czy mąż mówi do mnie „Śnieżynko” (zapytał, bo miałam w uszach kolczyki ze śnieżynkami). Nie mówi, ale jak miło byłoby, gdyby ktoś tak do mnie powiedział.
Nasze zabawne przykłady
Przypomniałam sobie, że ostatnio Wojtuś nazwał mnie Korniszonkiem, co poprawiło mi humor na cały dzień. Czasem mówi do mnie „Majuś”. Do tego często zwracamy się do siebie per „Jamnior” i „Major”. Może mało romantycznie, ale przynajmniej jest zabawnie😊.
Zdrobnienia mogą być ważne
Bardzo lubię takie czułe zwroty i zdrobnienia. Mięknę, gdy ktoś mówi do mnie „Majeczko”, a już najpiękniej mi było, gdy Ktoś zmienił mi nieco imię, by było wyjątkowe. Jeżę się zaś na słowo „Majka”, bo tak nazywał mnie tato, gdy był na mnie zły. Koledzy przez lata nazywali mnie „Shaggy”, a z koleżankami z krav magi tworzymy grupę „Taktyczne Rakiety” – każde z tych słów niesie wspomnienia.
Moi rodzice, od kiedy pamiętam mówili do siebie per „Gruby” i „Gruba”, choć nie miało to przełożenia na ich wygląd. Moja mama z przyjaciółką od 60 lat mówią do siebie per „Sowa”. Dziwaczne? Może. Jednak jedyne w swoim rodzaju.
Nie o moich upodobaniach czy wspomnieniach miało tu dziś być, ale o tym, że zdrobnienia czy pseudonimy tworzą unikalny język z bliskimi nam ludźmi. A to tworzy wyjątkowe więzi. Spróbuj dziś pomyśleć, jakie słowa są Waszym „sekretnym językiem” – to naprawdę buduje więź.
Odświeżcie Wasze słowa
Jeżeli nie robicie tego na co dzień, to może warto przypomnieć sobie, jakimi słowami i zdrobnieniami – czułymi lub żartobliwymi – nazywaliście się w Waszej historii. Jeśli one gdzieś po drodze przepadły, może warto je w tym przedświątecznym czasie odkurzyć? Nie każdy to lubi, ale warto spróbować.
Wyzwanie na dziś – czułe zdrobnienia
Przypomnij sobie jedno czułe zdrobnienie, którego dawno nie używałeś, i powiedz je swojemu współmałżonkowi. Zobacz, co się stanie! 😊
Dobrego dnia, Robaczki! Macie swoje wyjątkowe zdrobnienia? Podzielcie się w komentarzu – może zainspirujecie innych!
Mamy, acz ostatnio za rzadko używamy…
Ach, właśnie, z biegiem czasu coraz trudniej do nich sięgnąć. We mnie mój własny wpis obudził tęsknotę. Stąd to zadanie. Może Ci się uda.
Świetna myśl! Ja często nazywam ludzi i rzeczy wymyślonymi przydomkami. A moje ulubione, to jak się zwracam od najmłodszej córki – „Kasia Przytulasia”.
O jak ładnie i czule…
PS Ja też wymyślam wszystkim jakieś pseudonimy, taki nawyk z czasów studiów. Jednak nie zdradzam ludziom ich nicków:-)
W mojej rodzinie raczej żony wynajdują zdrobnienia mężom. Mój mąż to Myszatek, a mój tato dla mojej mamy: Kociołek.
Czy ktoś Twoje wyzwania czyta i stosuje? Ja codziennie !
Kochana, dziękuję, będę sobie wyobrażać, że czekasz, jak nie będę miała siły:-) Piotrek jako Myszatek… cudnie:-)