Jesteśmy teraz na 15-dniowych rekolekcjach Domowego Kościoła, gdzie posługujemy jako animatorzy. Nasze myśli, serca i czas są zaangażowane w służbę tutaj, a w czasie wolnym w aktywne bycie z dziećmi, dlatego trudno jest znaleźć czas na artykuły. 1 sierpnia jedziemy jeszcze na tydzień na wakacje rodzinne, a potem wszystko powinno wrócić do normy.
Mimo zaabsorbowania tematyką rekolekcji, temat lipcowego wyzwania mocno w nas pracuje. Chcieliśmy zapisać kilka naszych spostrzeżeń. Tym razem nie są bezpośrednio powiązane z małżeństwem, bo odnoszą się ogólnie do relacji międzyludzkich. Skoro jednak małżeństwo to podstawowa relacja, w której jesteśmy, również do niego można je odnieść.
Zamilknij
Jakiś czas temu odwiedził nas dawno niewidziany kolega. Opowiadaliśmy sobie, co się u nas wydarzyło, czym żyjemy. Pytał też o wspólnych znajomych. Pewne kwestie związane z ich życiem są dla nas trudne do zaakceptowania i bardzo nas martwią. Podzieliliśmy się tym z kolegą, jednak słuchając siebie samych, uświadomiliśmy sobie, że oto nie szukamy dobra, lecz raczej zła. Wydawało nam się, że kieruje nami troska. Nie zastanawialiśmy się jednak wspólnie, jak tę sytuację zmienić, jak tym osobom pomóc, a raczej ocenialiśmy je. Samo wyrażanie naszych opinii w sytuacji, gdy ich z nami nie było, w żadnym razie nie przynosiło nic dobrego.
Troskę moglibyśmy wyrazić rozmawiając z nimi bezpośrednio czy modląc się za nich, ewentualnie zastanawiając się, jak pomóc. Uświadomiliśmy sobie, że chęć podzielenia się z kimś swoją frustracją, nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem dla obgadywania. Tak, trzeba to nazwać po imieniu, to zwykłe obgadywanie.
Gdy zaczniemy przysłuchiwać się z uwagą temu, co i jak mówimy o innych, może okazać się, że trudno jest nam mówić o kimś, nie oceniając, nie wartościując, nie wywyższając się. Czasem lepiej zamilknąć.
Nie patrz z góry
W adhortacji „Gaudete et exsultate. O powołaniu do świętości w świecie współczesnym”, naszej ulubionej lekturze w ostatnim czasie, Ojciec Święty pisze „Święty nie marnuje swoich sił, by narzekać na błędy innych, potrafi zachować milczenie w obliczu wad braci i unika przemocy słownej, która niszczy i poniewiera, ponieważ nie uważa siebie za godnego, by być surowym dla innych, ale postrzega ich „jako lepszych od siebie” (por. Flp 2, 3). Nie służy nam patrzenie na innych z góry, stawianie się w roli bezlitosnych sędziów, uważanie innych za niegodnych i nieustanne próby pouczania ich. Jest to subtelna forma przemocy”.
Szukanie dobra w innych, ostrożne formułowanie ocen, zmienianie sposobu myślenia, to mozolna praca, która przynosi dobre owoce. Stare nawyki nieustannie wracają, ale mając przed oczami hasło „Szukajcie dobra, a nie zła”, możemy wciąż na nowo zmieniać nasze myślenie.
Nie oceniaj
Rekolekcje od lat są dla nas szczególnym czasem spojrzenia z boku na swoją codzienność, pogłębienia relacji z Bogiem i małżonkiem, odnowienia swojego życia.
Jednak po ludzku to bywa trudny czas. W grupie innych osób, których większość zazwyczaj dopiero poznajemy, dzielimy obowiązki i czas, stajemy na wspólnym, ograniczonym terenie. Nie dysponujemy całością swojego dnia swobodnie, bo zapisując się na rekolekcje, deklarujemy udział w kolejnych punktach programu.
Jadąc w roli moderatora lub animatora, dodatkowo troszczymy się o innych i o sprawy organizacyjne. Jesteśmy niewyspani i zaganiani. Jednak po rekolekcjach okazuje się, że odpoczynek i odnowienie duchowe jest o wiele cenniejsze niż sam tylko odpoczynek fizyczny.
Jeśli poprzestaniemy na warstwie czysto ludzkiej, niekiedy przychodzi na nas pokusa szukania tego, co kuleje, tego, co niedoskonałe. Możemy zauważać niedociągnięcia organizacyjnych, myśleć: ja bym to zrobił inaczej (czytaj lepiej). Łatwo też przychodzi nam nieżyczliwe ocenianie innej osoby, szczególnie gdy nieprzyjemnie się do nas zwróciła lub jej zachowanie odbiega od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.
Nie chcemy jednak patrzeć w ten sposób. Uczymy się oddawać swoje myśli, prosimy o ich przemienianie, nie pielęgnujemy ich, gdy już się pojawią, lecz zastępujemy je innymi. Wielokrotnie okazywało się, że ktoś oceniany przez nas jako zamknięty i niesympatyczny, zmaga się z wielkim problemem, jest nieśmiały czy zagubiony. Albo po prostu inny niż my.
Zmiana optyki na „optykę szukania dobra” przynosi ogromne owoce nam samym. Tłamsi pychę, a na innych pozwala patrzeć z coraz większą miłością. Dobrze jest doświadczać tej przemiany.
Czyń dobro
Czasem dobrze jest świadczyć innym dobro nie mówiąc o tym, nie czekając na uznanie. Ćwiczyć się w drobnych gestach miłości wobec innych ludzi. Rekolekcje są fantastycznym poligonem doświadczalnym takich sytuacji.
Ujmujące są sytuacje, gdy jesteśmy dobrzy dla siebie nawzajem. Gdy nasi sąsiedzi przy stole najpierw nalewają zupę innym, a potem siebie. Gdy ktoś schodzi dwa piętra i wyciąga nasze pranie, byśmy mogli chwilę odpocząć. Gdy ktoś inny zobaczył, że coś niechcący rozlaliśmy i nie możemy tego teraz wytrzeć, a on po prostu sprząta za nas.
Dziękuję za ten wpis, który jest jak pocztówka z rekolekcji. Będąc w domu, poczułam się jakbym tam z Wami była. I żałuję, że nas tam nie ma. Szykuję się na jutro do pracy, za moment ostatni punkt programu, czyli rachunek sumienia. Piszę o tym, bo właśnie rachunek sumienia stał się dla mnie codzienną szkołą zauważenia tego, co dobre we mnie i wokół mnie. Oczywiście tego, w czym niedomagam także, ale zgodnie z nauką św. Ignacego zaczynam od dziękczynienia Bogu. I choć czasami na początku wydaje mi, że nie mam za co dziękować, to już po chwili uświadamiam sobie jak bardzo dzisiaj zostałam obdarowana.
My też żałowaliśmy, że Was z nami nie ma:-) Rachunek sumienia to praktyka, do której wciąż dążę i która mi wciąż w zmęczeniu wieczornym umyka. A wydaje mi się konieczna do rozwoju życia duchowego.
Wielkie dzięki, jesteście Bożym słońcem dla nas na dzisiaj. Przeżywając czas na rekolekcjach i posługując na niech dokładnie doświadczamy tego o czym pisaliście. W modlitwie prosiłam – Panie Jezu co Ty byś zrobił w tej trudnej sytuacji? Szukałbym dobra a nie zła. To usłyszałam. Niech Bóg Wam błogosławi!
Bardzo dziękujemy. Już jesteśmy po rekolekcjach i zaczynamy dostrzegać owoce, głównie skruszenie własnej pychy i chęć przylgnięcia we wszystkim do Niego.