Dzisiejszym wpisem zamykamy cykl rozważań na temat Hymnu o miłości. Mamy nadzieję, że gdy usłyszycie go następnym razie na czyimś ślubie, nie będzie „jak cymbał brzmiący”, ale dotknie Was i poruszy, zainspiruje do zmiany jakiegoś zachowania lub powstrzymania się od krytycznych słów.
Miłość wszystkiemu wierzy
Miłość wierzy, a więc ufa. Zaufanie pozwala dawać sobie nawzajem przestrzeń, możliwość pozostawienia pewnej odrębności i samodzielności.
Brak zaufania był moją kulą u nogi. Wynikało to ze złych doświadczeń w przeszłości, jak i z historii, które wydarzały się wśród dalszych znajomych. Zdrady, wieloletnie oszustwa, niedojrzałe decyzje. Bałam się więc, że i nam może się coś takiego przytrafić i ufałam tylko w ograniczonym stopniu. Aż do momentu, gdy zrozumiałam, że brak zaufania prowadzi donikąd. Zakłada złe zamiary drugiego, nie daje mu niezbędnej wolności i przestrzeni do złapania oddechu.
Znamy takie pary. Jedno nie może przeżyć chwili bez drugiego. Dzwonią do siebie co chwilę, z innymi spotykają się zawsze we dwoje i nie mają swoich indywidualnych znajomych. Z troski? Czy z braku zaufania? Na to już każdy z nas musi sobie odpowiedzieć, ale im dłużej ze sobą jesteśmy tym mocniej widzimy, że nie tędy droga. Margines jest potrzebny. Zaufanie jest konieczne.
Miłość we wszystkim pokłada nadzieję
Miłość wszystko bierze za dobrą monetę. Nie zakłada zła, lecz patrzy z nadzieją w przyszłość. Kochające się pary starają się skupiać na tym, co pozytywne i dobre. Nie oznacza to, że trudy zamiatają pod dywan. Trudności traktują z delikatnością i zrozumieniem. Gdy cierpienie jest ich udziałem, starają się je razem przetrzymać. Próbują jednak sprawić, by ich spojrzenie i myśli nie koncentrowały się tylko na nim, zaburzając prawdziwy obraz związku. Gdy bowiem coś niedomaga, bardzo łatwo popaść w zniechęcenie i smutek z tego powodu, zatruwając wszystko to, co dobre, zapominając o tym, jak wiele nas łączy.
Pamiętacie nadzieję, z jaką patrzyliście w przyszłość w dniu ślubu? Spróbujcie wrócić czasem do tamtego uczucia i tamtych myśli.
Miłość wszystko przetrzyma
„Panta hypomenei” oznacza pozytywne nastawienie w znoszeniu wszystkich przeciwności i bycie wytrwałym.
To perspektywa oszałamiająca… bycie zdolnym do pokonywania wszelkich trudności. Jest to miłość mimo wszystko, nawet wtedy, gdy świat mówi, że należy się poddać.
Miłość, o jakiej pisze św. Paweł, to miłość, która potrafi przejść przez cierpienie, niezrozumienie, zranienie. Być i trwać, wspierać i nie zniechęcać się. Zapominać o sobie, gdy druga osoba bardzo nas potrzebuje. Chronić siebie nawzajem i swoje relacje pomimo przeciwności. W trudnościach i zmęczeniu, w problemach ze zdrowiem, pracą, dziećmi. W zniechęceniu, lęku i rozpaczy.
Ten temat jest nam szczególnie bliski ostatnio. I pozwala patrzeć z nadzieją w przyszłość. W końcu jesteśmy jako małżonkowie ze sobą na dobre i na złe. Na górze widok na Westerplatte. Wiele przetrzymali, choć nie dawano im szansy.
Jaka jest Twoja miłość?
Jeśli masz ochotę, możesz odpowiedzieć sobie na poniższe pytania:
- Czy ufasz swojemu małżonkowi? Jeśli nie, zastanów się, co jest tego prawdziwą przyczyną.
- Jak zachowujesz się w obliczu cierpień i trudności? Trwasz czy panikujesz? O kim wtedy myślisz i na kim się opierasz? Czyje dobro stawiasz na pierwszym miejscu?
Witam, niestety trudno jest o zaufanie. Mój partner zdradził mnie kilka tygodni po narodzinach naszej pierwszej córki…. Wybrał nas, ale niestety jest jeszcze dużo nieporozumień między nami o zaufaniu nie wspominając.. Czasami jest naprawdę ciężko iść do przodu i zapomnieć! Czasami czuję się bezradna…