Dziś jeszcze wpis dla fascynatów ładu, czyli co robić, żeby się nie narobić i nie mieć bałaganu. Jesteśmy trochę zażenowani opisując to wszystko, ale może przyda się choć jednej osobie, dlatego dodaliśmy kilka zabawnych zdjęć, autorstwa naszej cudownej Agnieszki, która w sobotę sprzątała z nami, a na co dzień fotografuje!
Kwadrans rano
Nie lubię wychodzić z domu zostawiając za sobą pobojowisko. Wolę, gdy część gościnna wygląda tak, by bez wstydu można było wpuścić do domu niespodziewanych gości (szkoda, że tacy goście coraz rzadziej się pojawiają). Dlatego co rano poświęcamy kwadrans na szybkie „ogarnięcie przestrzeni”.
Śniadania szykuje Wojtek, a nasza córeczka sprząta stół już po śniadaniu. Ja w tym czasie rozładowuję i wyładowuję zmywarkę, słuchając w Trójce „Pytań z kosmosu” doktora Rożka. To się nazywa łączyć aktywność fizyczną (skłony i ćwiczenia rąk) z nabywaniem wiedzy. Dziś np. dowiedziałam się, dlaczego szczękamy zębami.
Dzieciaki składają łóżka, czego pilnujemy, bo niezłożone łóżka kojarzą nam się z rozmemłaniem. Chowamy do koszyka pozostałe po porannym tuleniu koce (i inne drobiazgi) i możemy iść podbijać świat.
Kwadrans wieczorem
Wieczorem jest co robić, bo rzeczy przez cały dzień radośnie wędrowały po domu. Co wieczór mobilizujemy dzieci, żeby ogarnęły pokój i pozabierały swoje rzeczy z przestrzeni wspólnej. Słowo mobilizujemy nie oddaje w pełni charakteru codziennych zmagań, ale cóż, nie poddajemy się.
Starszy syn ogarnia sprząta stół po kolacji, a jedno z nas porządkuje kuchnię. Potem szykowanie się na kolejny dzień: pakowanie tornistrów/plecaków/toreb i przygotowywanie ubrań. Przed snem zgarniamy komputery, książki i koce oraz wszystko, o co w nocy można by się potknąć.
Wieczory bywają też czasem gotowania, prasowania i wieszania prania, a więc tych czynności, które warto robić w miarę pojawiającej się potrzeby.
Dynamiczna sobota
Ścieranie kurzy, odkurzanie, mycie podłogi, porządki w kuchni, mycie łazienki i ubikacji? Itd., itp. Robić to wszystko w sobotę (inny dzień) czy partiami? Najlepiej tak, żeby pasowało do Waszego stylu życia. Wcale nie musicie powielać sposobu Waszych rodziców! Co więcej, Wasz system może się zmieniać w zależności od… np. pory roku.
My w okresie jesienno-zimowym rzadziej wyjeżdżamy na weekendy, a wieczorami czujemy się jak niedźwiedzie wyciągnięte z gawry. Wtedy preferujemy system tradycyjny, czyli część soboty poświęcamy na sprawy domowo-gospodarcze. Wojtek robi menu i listę zakupów, zawozi syna na zbiórkę skautów, a młodszych zabiera na zakupy i do biblioteki. Dzieciaki spędzają czas z tatą, a ja mogę spokojnie posprzątać. Słucham muzyki i… naprawdę się relaksuję. Włączam tylko minutnik, żeby nie wpaść w trans i nie sprzątać jednego miejsca zbyt długo.
Po powrocie dzieci sprzątają swój pokój. Każde też odkurza wyznaczoną część mieszkania. Córka twierdzi, że uwielbia odkurzać. Syn jakoś nie tryska entuzjazmem. Seans porządkowy kończy Wojtek finalną jazdą na mopie. Najmłodszy synek też ma swoje zadania.
W sobotę Wojtek może też wykazać się talentem majsterkowicza.
Trochę dziś, trochę jutro
Za to w okresie wiosenno-letnim, gdy więcej czasu spędzamy na świeżym powietrzu, a wieczorami jesteśmy rześcy, stosujemy harmonogram sprzątania. W kolejne dni tygodnia wykonujemy różne obowiązki.
W ten sposób poświęcając codziennie maksymalnie pół godziny, mamy wolne soboty i dom w stanie względnej czystości, nie poświęcając temu zagadnieniu zbyt wiele myśli.
Zróbmy to razem
Jakiś czas temu zrobiliśmy naradę rodzinną. Wypisywaliśmy przy imieniu każdego z nas obowiązki, jakie ta osoba ma w domu. Potem zastanawialiśmy się, czy moglibyśmy zmienić ten podział, biorąc pod uwagę nasze preferencje i talenty (niektórzy wolą odkurzać, inni wynosić śmieci). O dziwo, dzieci widząc znaczącą dysproporcję w liczbie obowiązków, ochoczo zadeklarowały, że do puli swoich obowiązków dołożą kilka dodatkowych.
Początkowy entuzjazm opadł im po jednym dniu, ale nie odpuszczamy. Możemy odwołać się do wspólnych ustaleń i tego, że wykonywanie obowiązków domowych to działanie na rzecz innych.
Dziś mi się nie chce
Czy zawsze tak wszystkie dobrze funkcjonuje? Oczywiście, że nie, przecież jesteśmy normalną rodziną. Mamy gorsze dni, nie chce nam się, wyjeżdżamy. Jednak gdy wiemy, jaki jest nasz wzorzec, łatwiej nam potem do tego wrócić.
Zamień obowiązek w wyzwanie
Na koniec ciekawostka, aplikacja, która może niektórych z Was zmobilizuje do wykonywania obowiązków domowych. Nam nie jest potrzebna, jednak może zachęci Wasze dzieci?
Aplikacja MICASA podobno zmienia żmudne obowiązki w wyzwanie. Tworzy się listę obowiązków i rywalizuje, zbierając punkty za ich wykonanie. Autorzy gry wskazują, że promuje ona równy podział obowiązków. My nie uważamy, że obowiązki muszą być równo podzielone między małżonków czy domowników. Jesteśmy raczej zdania, że powinny być podzielone w sposób dostosowany do możliwości, chęci i sposobu życia każdej rodziny. Tak by żaden jej członek nie czuł się obciążony ponad miarę.
Dziękuję Kochani za wpis i inspiracje!
To my dziękujemy, że czytacie!
Wpis piękny, tylko te rażąco blisko okna sąsiadów, to musi być krępujące, że są w stanie podejrzeć czyjąś intymność 🙁
A nie, to tylko tak wygląda na zdjęciu. Absolutnie nic się nie da podejrzeć. Zresztą te okna blisko są tylko od jednej strony, pozostałe pokoje ukryte przed ewentualnym wścibskim okiem, a nasza sypialnia jest wręcz ukryta za załomem:-) A w salonie są zasłony, jakby coś:-)