Na początku roku pozwalamy sobie na całkiem prywatny, choć nieekshibicjonistyczny wpis. Chcieliśmy podzielić się z Wami realizacją wyzwania, jakie zaproponowaliśmy Wam w zeszłym tygodniu, a więc przeprowadzenia dialogu noworocznego.
Tak, tak, my również realizujemy swoje własne wyzwania, co więcej, bywamy zadziwieni ich treścią lub owocami.
W biegu po byle co, byle jeszcze jakoś szło
Śmialibyście się, gdybyście nas słyszeli. Najpierw nie mogliśmy ustalić metody i kręciliśmy się w kółko. Potem trochę schizofrenicznie postanowiliśmy sprawdzić, co też oni (jacy oni?) publikowali na tej stronie wyzwanie-malzenskie.pl, aby po przerobieniu kilku pytań przejść odruchowo do starej metody omawianie życia płaszczyznami.
Nie było łatwo, bo oboje byliśmy zmęczeni, ale się zawzięliśmy i ospale, ale konsekwentnie, podsumowaliśmy poprzedni rok. Patrzyliśmy wspólnie na najważniejsze zdarzenia i relacje, na to, co było zaplanowane, a co zdarzyło się znienacka, jak wierzymy – z natchnienia Ducha św. Sprawdzaliśmy, w jakim kierunku szliśmy i czy nie był to „bieg po byle co” jak w cytowanej w podtytułach piosence „Turczyński” zespołu Voo Voo.
Mamy czasu tyle, że łatwiej sobie przyjrzeć się
Wyszło nam, że rok, który minął był dobry, bo… trochę zwolniliśmy. Są tacy ludzie, którzy realizują się w służbie i działaniu. Wygląda na to, że my do takich ludzi należymy.
Jednak w 2019 było jakoś tak… łagodniej. Przychodziło nam nawet do głowy, że dzieje się za mało. Wpisów na stronie było znacząco mniej. Angażowaliśmy się w działania naszej wspólnoty, ale tym razem rozważaliśmy uważniej, na co faktycznie jako rodzina mamy przestrzeń i siły. Pracowaliśmy pilnie, ale jednak bez szaleństwa. Spotykaliśmy się z ludźmi, ale mieliśmy czasem wolne weekendy. Podróżowaliśmy, ale też trochę siedzieliśmy w domu. Znalazł się w końcu czas na planszówki ukryte dotychczas w szafie. Zrobiliśmy pierwszy krok do wielkiego marzenia Wojtka, czyli rodzinnego rejsu.
I to było dobre. Gdy wszystko spowalnia, od razu jak na dłoni widać, jakie naprawdę są nasze relacje rodzinne, co jest piękne i unikalne, a co w nich wyraźnie zgrzyta. Nie da się już od tego uciec w nadaktywność. Każdy z nas zobaczył, jaka jego słabość powoduje trudności w codzienności. Powiemy tylko, że dla Wojtka słowem na ten rok jest CIERPLIWOŚĆ, dla Mai UWAŻNE SŁUCHANIE. I wszystko jasne.
Na szczęście powoli uczymy się patrzeć na słabości drugiego i swoje z większą wyrozumiałością. Modlimy się o zmianę i ona powoli się dokonuje. Widać to z perspektywy czasu.
Doszliśmy też do wniosku, że warto popatrzeć na siebie samego w prawdzie, sprawdzając, jakie były prawdziwe motywy różnych naszych działań czy postaw. Gdy robimy to przeglądając się najpierw w kochających oczach Boga, a potem małżonka, wtedy ten proces, choć bolesny, jest łatwiejszy. Pomimo wstydu, nie czujemy się oceniani, tylko wezwani do lepszego.
U nas okazało się, że podejmując różne dzieła działaliśmy trochę na autopilocie. Naśladowaliśmy innych i zaspakajaliśmy tym samym swoją potrzebę przynależności. Teraz chcielibyśmy uważniej szukać woli Bożej, bacząc, czy dane działanie nie burzy jedności małżeńskiej i rodzinnej.
Mamy czas na zmarnowanie. I na plucie, i łapanie
Dużą radość przynoszą nam też podróże i w 2019 udało nam się zobaczyć kilka ciekawych miejsc. W każdej podróży nasze dzieci stają się sobie dużo bliższe. Nic tylko udać się w rejs dookoła świata.
Mieliśmy w zeszłym roku trochę czasu na wspólne nudzenie się, na spacery, na kłótnie, na regularną aktywność fizyczną (nareszcie!!!). Wzmocniliśmy kilka starych przyjaźni, kilka jednak uległo wyraźnemu rozluźnieniu. Budowaliśmy też nowe relacje. To ciekawe jak ludzie przechodzą przez nasze życie, niektórzy goszczą w nim na dłużej, inni odchodzą, a na ich miejsce pojawiają się nowi. To chyba efekt zmian w nas samych.
Teraz najbardziej, najbardziej chce, najbardziej lubię gapić się
Zapisaliśmy sobie wspólnie najważniejsze kierunki na 2020 w każdej z dziedzin naszego życia. I widzimy, że zmierzają raczej do utrzymania lub pogłębienia dobra, jakiego doświadczyliśmy w 2019 niż planowaniu wielu wielkich wyzwań. Chcemy pielęgnować piękne relacje w naszej rodzinie i z przyjaciółmi, być blisko naszych dzieci i innych ludzi. Mieć czas i przestrzeń na adorację Boga i spędzanie czasu z małżonkiem. Pojechać w kilka nowych miejsc i nauczyć się kilku nowych rzeczy. Podejmować służbę na rzecz innych.
Coraz poważniej myślimy też o przeprowadzce do większego lokalu, bo liczba emocji na metr kwadratowy staje się trudna do ogarnięcia. Z wielu względów nie jest to jednak takie proste i rozwiązanie problemów z tym związanych mocno nas pochłania.
Co dalej ze stroną?
Doszliśmy oboje do wniosku, że największą radość przynosi nam mówienie do ludzi. Mamy poczucie, że konferencje i letnie rekolekcje przyniosły piękne owoce innym ludziom i nam samym.
Dlatego pragniemy otworzyć się na zaproszenia na różne wykłady, na tyle ile będzie to wykonalne. Raczej nie będziemy robić w tym roku rekolekcji małżeńskich (mamy już zapytania), za to możliwe, że będziemy w sierpniu organizować rekolekcje formacyjne DK, czyli ONŻ II stopnia. Rozważamy weekendowe spotkanie dla małżeństw, jednak na razie jest zbyt wiele niewiadomych, by to potwierdzić.
Stronę będziemy nadal prowadzić, żeby małżonkowie mogli wracać do poruszanych na wykładach treści. Mamy już plan wpisów na pierwszy kwartał.
Zapraszamy Was bardzo gorąco i bardzo poważnie do współpracy w jej współtworzeniu. Chcieliśmy Was też prosić o pomoc w jej promowaniu, może macie na to jakieś pomysły?
Niech to będzie dla nas wszystkich piękny i błogosławiony rok pełen pokoju i miłości!
Dzięki za przypomnienie, że podsumowania i planowanie jest potrzebne i nie ma co od tego uciekać.
Za szukanie dobrego i wspólnego w tym co minęło.
No i za wspólne zdjęcia- u nas ich ciągle za mało.
Dobrego roku i czekam na Wasze słowa i obrazy.
Bardzo dziękujemy za dobre słowo! PS Odkąd robimy zdjęcia telefonem, jakość gwałtownie spadła, to tez takie mikro postanowienie, wrócić do normalnego aparatu:-)
Dobre podsumowanie:)OnZ II,byloby pieknie:)bo postanowilismy,ze sprobujemy pojechac w tym roku:)pozdrawiam serdecznie.Zainspirowaliscie nas.Sprobujemy podsumowac nasz rok!bo czesto ucieka nam jak duzo dobrego sie wydarzylo:)
A widzisz, może się uda:-) Tak, podsumowanie pokazuje dobro, o jakim zdarza nam się zapomnieć.
Niech Was dobry Bog prowadzi i obdarza potrzebnymi laskami! Pozdrawiam cieplo Ewa
Wzajemnie kochani!
Dziękuję za Wasze wpisy i to co robicie dla innych małżeństw.Uwielbiam Was czytać i czerpać z Waszej mądrości i doświadczenia. Ja jeszcze nie podsumowaĺam roku 2019 choć był dla mnie ciężki i powinnam wyciągnać wnioski…na szczęscie z nowym rokiem jest dobrze i z nową energią wkraczam w relacje z małżonkiem. Pozdrawiam Was gorąco
Dziękujemy, choć z tą mądrością to jednak przesada:-) Cieszymy się z każdej wiadomości, że czytacie i korzystacie!!!
Tak intuicyjnie, nie czytajac Waszego wyzwania, zrobiliśy podumowanie i wyznaczylismy kierunek na przyszly rok. Może to dlatego, że to był pierwszy sylwester bez dwójki dzieci ;). Nasze słowo na ten rok to wzrastanie – my jesteśmy na początku drogi umacniania w dialogu, mimo że staż małżeński na to nie wskazuje, ale zawsze Nam udowadniacie, że nie ważne, czy są dzieci, czy ma się za sobą długi staż, zawsze trzeba dbać o dialog.
Dziękuję Wam za to, kibicuję w ukryciu, a może niedługo odważę się kibicować wspierajac (skoro mam wzrastać).
Zwolnienie i uważność wbrem pozorom pszyspiesza rozwój i potęguje szczeście, co by się nie działo :).
Pozdrawiam
Piękne słowo, takie właściwie na całe życie. Zdecydowanie zapraszamy do wyjścia z ukrycia i współtworzenia!!! Pozdrawiamy Was ciepło!