Część z Was jest na pewno na wakacjach i nie pamiętacie pewnie jaki jest dzień tygodnia. Wszystkich takich szczęśliwców informuję, że dziś jest pierwszy piątek lipca, a więc pora (od wczoraj!) na nowe wyzwanie małżeńskie. Jak widać, nie trzeba być na urlopie, by pomieszać dni tygodnia. Zanim nowe wyzwanie, najpierw szybkie spojrzenia za kulisy.
Szefowo, to gdzie malujemy?
Podobno prawdziwy Polak na urlopie robi… remont. Wpisaliśmy się częściowo w ten nurt. Urlop co prawda jeszcze przed nami, ale dzieci wyjechały, więc jest prawie jak na wakacjach. Pierwszego wieczoru mieliśmy miłych gości z Elbląga, ale już następnego dnia rano do naszego mieszkania wkroczyli panowie fachowcy.
Jak to? – krzyknie ktoś oburzony. Nawołujecie do chodzenia na randki, a tymczasem, zamiast korzystać z nieobecności dzieci, biegacie do marketu budowlanego i mieszacie farby? W rzeczy samej. Staramy się pokazać Wam jak wplatać troskę o relację małżeńską w normalne, codzienne życie. Piłowanie blatu czy malowanie byłoby z trójką dzieci w tak niedużym mieszkaniu jak nasze, mocno utrudnione. Stąd ta decyzja.
W konsekwencji większość pomieszczeń była przez kilka dni albo zaklejona folią, albo zakurzona, albo obłożona rzeczami z malowanych pomieszczeń. Mimo że malowało dwóch miłych panów, przy okazji Wojtek wziął się za naprawę pewnego wyjątkowo złośliwego sprzętu, z którego każdy człowiek korzysta kilka razy dziennie. Szło to opornie. Zamiast romantycznych chwil mieliśmy więc w domu pył, bałagan i nieco napiętą atmosferę.
Mieć ciastko i zjeść ciastko
Zauważyłam, że rosła we mnie frustracja, że nie spędzamy wieczorów we dwoje, a przecież, jak słusznie zauważył mój mąż, sama chciałam remontu! Jak małe dziecko chciałam mieć odświeżone mieszkanie i jednocześnie spędzać czas z mężem na długich spacerach czy radosnych wypadach za miasto. Tymczasem on naprawiał upiorny sprzęt, a ja szorowałam meble z kurzu i przenosiłam sprzęty z pokoju do pokoju. I o zgrozo, w głębi duszy czułam pretensję i żal.
Jednak na szczęście to krótkie stwierdzenie Wojtka, że sama chciałam, pozwoliło mi nabrać dystansu, spojrzeć realistycznie i uświadomić sobie swoją odpowiedzialność za sytuację. Dotarło do mnie, że nie mogę mieć pretensji, że nie spędzamy razem czasu, skoro sama zapoczątkowałam akcję remont i że tak naprawdę bardzo cieszy mnie wymyślanie z koleżankami jak małym kosztem zmienić coś w naszym wspólnym wnętrzu. Inna sprawa, że nie wiedziałam, że naprawa niektórych sprzętów okaże się tak czasochłonna, stąd część nierealistycznych oczekiwań.
Oczywiste to wszystko? Moja postawa niedojrzała? Na pewno, ale w małżeńskim życiu czasem potykamy się o takie właśnie kłody.
A mój mąż…
I jeszcze scena z życia. Siedzimy sobie z koleżanką, pijemy herbatę i rozmawiamy o naszych małych remontach (u niej ta sama akcja, nie ma dzieci, jest malowanie). I nagle orientujemy się, że z rozmowy o kolorach ścian i dodatków przeszłyśmy do narzekania na mężów. Ten nie chce zrobić tego, a ten powiedział to i tamto. Na szczęście szybko się opamiętałyśmy. Jednak uświadomiłyśmy sobie jak łatwo wpaść w spiralę niezadowolenia i spostrzegania tego, co niedoskonałe, zapominając o tym, co dobre.
Szukajcie dobra, a nie zła
W ostatnich dniach, wśród tych rozważań, wyjątkowo poruszył mnie fragment Pisma Świętego: „Szukajcie dobra a nie zła, abyście żyli” (Am 5, 14a). Pomyślałam, że obiorę to jako moją regułę życia* na najbliższy miesiąc. A potem postanowiliśmy, że ten fragment będzie treścią wyzwania małżeńskiego na lipiec.
Tym razem zadanie będzie więc miało charakter bardziej indywidualny, będzie realizowało się w Waszych myślach. Zwracajcie większą uwagę na to, co dobre, wypatrujcie dobra, a nie zła. W tym miesiącu szukajcie tego, co dobre, szczególnie w Waszym życiu, małżonku i w Waszej relacji. Nie szukajcie zła.
Nie chodzi nam o jakiś sztuczny optymizm i udawanie, że zła nie ma, ale o szukanie przejawów dobra w innych ludziach, w sobie, w świecie. Jeśli wolicie, gdy zadanie jest bardziej szczegółowo opisane, to prosimy, zapiszcie sobie codziennie wieczorem, co dobrego dostrzegliście tego dnia. Szczególnie skupcie się na tym, co dobre w Waszym małżeństwie.
* reguła życia to jedno z tzw. zobowiązań (darów) w formacji we wspólnocie Domowego Kościoła, gałęzi rodzinnej Ruchu Światło-Życie, która ma służyć wzrostowi duchowemu każdego z małżonków
Bardzo mi się podoba to, że lipcowe wyzwanie tak współgra z aktualnymi czytaniami 🙂 czytałam ciekawy komentarz do dzisiejszej Ewangelii: „Może się zdarzyć że drugi człowiek będzie się bardzo starać, a ja i tak nie docenię jego pracy. Kiedy patrzymy na innych przez pryzmat podejrzliwości, niechęci i własnych interesów, w każdym dobru będziemy w stanie ujrzeć zło”.
Natalia, dziękujemy za ten fragment. I masz rację, czytania nas prowadzą w tym kierunku, dzisiaj znowu! Żywe jest Słowo Boże!