Dwa słowa o stronie
Ostatnio pytano nas jak powstają wpisy na tę stronę. Czy mamy plan, strategię i przygotowanych kilka wpisów do przodu. Póki co mieliśmy światło tylko na jeden krok do przodu.
Jak pewnie przeczytaliście we wstępie, jesteśmy osobami wierzącymi. Dlatego modlimy się o inspirację i umiejętność pisania o tym, co może być innym przydatne. I zawsze ją otrzymujemy, mimo że wydaje nam się, że w głowach pustka.
Zajmowanie się stroną przynosi nam wiele radości. Znacie tzw. stan „flow”, gdy człowiek czuje satysfakcję wynikającą z całkowitego oddania się jakiejś czynności? Coś takiego czujemy pisząc (Maja) i ulepszając stronę (Wojtek). Na przykład teraz. Nieposkładane pranie leży odłogiem, podłogę przydałoby się umyć, ale kto by na to zważał.
Brakuje nam jednak kontaktu z Wami. Założyliśmy więc fanpage na FB, przez który będziemy mogli się bezpośrednio porozumiewać. Ikonę znajdziecie na górze strony, w prawym rogu oraz na samym dole. Zapraszamy do polubienia i śledzenia.
Mamy też kilka planów, czy raczej marzeń związanych ze stroną. Chcielibyśmy stworzyć grupę dyskusyjną, przygotować webinary i kurs on-line dla tych. Wielu czytelników mogłoby wejść głębiej w pracę nad relacją, jednak nie mogą spotkać się z nami na warsztatach we Wrocławiu. Czekamy na wszelkie sugestie z Waszej strony: o czym pisać, z czym macie problemy, co Was nurtuje i jak Wam idą wyzwania. Wkrótce będziemy pytać konkretnie.
O czułości się nie mówi, czułość się wyraża
Obiecaliśmy pisać od czasu do czasu jak idzie nam realizacja kolejnych wyzwań.
Okazywanie czułości jest dla nas dość naturalnym sposobem wyrażania miłości od 20 ponad lat. Pocałunki na powitanie i pożegnanie, spontaniczne przytulenie, muśnięcie w przelocie czy chodzenie za ręce. Jeśli tylko uda nam się przebić przez dzieci i opanować wózek jedną ręką.
Jednak przy okazji pierwszego wyzwania odkryliśmy, że w nasze gesty wkradł się pewien automatyzm i brak uważności. Dlatego od kilku miesięcy bardziej zwracamy uwagę na sposób, w jaki okazujemy sobie miłość. Zatrzymujemy się na moment na każdym geście.
Czuje się różnicę. Ciężko to opisać, ale pojawiła się między nami większa…. tkliwość? Ta trudna do uchwycenia zmiana powoduje, że jesteśmy sobie bliżsi.
Przytul mnie
Według amerykańskiej psychoterapeutki Virginii Satir, aby człowiek mógł przeżyć, potrzebuje dotyku co najmniej cztery razy dziennie. Aby być zdrowym – osiem. By czuł się szczęśliwy, powinien doświadczać czułości co najmniej 12 razy dziennie.
Nasz najmłodszy co kilka minut energicznie domaga się przytulania. Z córką urządzamy sobie popołudniowe sesje uścisków. Najstarszy syn udaje, że już nie chce, ale codziennie łasi się jak kot. Kot zresztą też dostaje swoją codzienną porcję głasków.
Zaspokajając potrzeby naszych dzieci możemy łatwo zagubić po drodze gesty czułości wobec małżonka. Ciężko jest na przykład znaleźć czas i siły na zwykły masaż pleców. Mimo że to fantastycznie rozluźnia napięte mięśnie.
A może Ty znajdziesz taki gest, na który to drugie szczególnie czeka? Może spróbujesz go z miłością wprowadzać w życie. Nawet jeśli będzie Cię to kosztować. Nie wiesz co to mogłoby być? Zapytaj męża/żonę!
Warto też zatroszczyć się o spełnienie swoich potrzeb na wypadek, gdyby małżonek był mało domyślny. Gdy potrzebujesz przytulenia, powiedz po prostu „Przytul mnie”. Nie czekaj aż się domyśli. Możesz się nie doczekać, a frustracja będzie rosła.
Tylko spokojnie…
Przepytując syna na sprawdzian z przyrody dowiedziałam się, że ogólna powierzchnia skóry u człowieka wynosi 1,5-2 m². Narząd dotyku jest więc zdecydowanie największy! A najwięcej ciałek dotykowych znajduje się na opuszkach palców, stopach, ustach, języku i narządach rozrodczych.
Podczas dotyku wydziela się oksytocyna, która hamuje działanie układu współczulnego, aktywnego w sytuacji stresu i zagrożenia. Oksytocyna powoduje więc zmniejszenie zdenerwowania. Gdyby się nie wydzielała, nasz organizm byłby w stanie nieustannego stresu. Wyobraź to sobie: szybsze tętno, wyższe ciśnienie krwi, przyspieszony oddech i napięcie mięśni. Jednym słowem pełna gotowość do walki lub ucieczki. Nieustannie.
Dlatego w chwili stresu czy lęku najlepiej zadziała przytulenie się do kogoś. Co więcej ten mechanizm działa nawet wtedy, gdy głaszczemy zwierzę czy ulubionego misia! Zdarza Wam się w trudnej chwili tulić kota czy psa lub starego misia? Przyjemniej jednak jest tulić się do męża czy żony.
Oksytocyna powoduje też wzmocnienie relacji. Dlatego wierzymy, że kwietniowe wyzwanie ma sens. Szczere gesty czułości potrafią z wolna pootwierać pozamykane drzwi serca.
* Zdjęcia autorstwa Macieja Rajfura, dziennikarza wrocławskiego Gościa Niedzielnego, zrobione przy okazji przygotowywania artykułu na temat wyzwania małżeńskiego, który ukazał się w numerze nr 14/2018