Zostaw mnie w spokoju!

Zostaw mnie w spokoju!

Mąż i żona kłócą się o coś. Podniesione głosy, z oczu lecą błyskawice. Zaczęło się od drobiazgu. Jednak po chwili żadne z nich już nie pamięta, o co poszło.  Nagle ona krzyczy „Odejdź” albo „Zostaw mnie w spokoju”. Ewentualnie pozwala sobie na inny, mniej cenzuralny okrzyk. A on…. wychodzi/zostawia ją… Przecież sama chciała.

Ona czuje się niekochana, opuszczona, rozgoryczona. Gdy znowu się spotkają, będzie najpewniej okazywać mu swoją niechęć i rozgoryczenie. On najprawdopodobniej jest sfrustrowany jej zachowaniem i ostrymi słowami. A może po prostu skołowany. W głębi duszy jednak odpowiada mu, że ma możliwość pozbierać myśli na boku. Przeanalizować, o co właściwie poszło. Odizolować się, by nie powiedzieć o kilka słów za dużo.

Jeśli odnajdujcie siebie w tym opisie, oznacza to, że reagujecie jak typowa kobieta i typowy mężczyzna. Nam w sumie ulżyło, że jesteśmy tacy typowi, że nie jest to jakaś osobnicza skaza.

Zadziwiająca sprzeczność

Okazuje się, że niewielu mężczyzn zna pewien kobiecy sekret. Gdy ona krzyczy „Zostaw mnie w spokoju”, tak naprawdę pragnie w głębi serca, by został (absolutnie nie wyklucza to wściekłości). By mocno ją przytulił i ukoił rozdygotane nerwy. By powiedział, że między nimi jest dobrze. Że to, o co się kłócą, nie zagraża ich związkowi, lecz jest tylko kolejną sprawą do rozwiązania.

Następnym razem stań w prawdzie i przyjrzyj się sobie. Czy Twoje gwałtowne reakcje nie wynikają z głębokiego lęku, że nie jesteś kochana tak jak dawniej? Jeżeli Ciebie to nie dotyczy, to fantastycznie! Ja odkryłam, że mimo braku ku temu racjonalnych powodów, czasem tak czuję.

Podobno wiele kobiet odczuwa w głębi duszy taki lęk. Nawet jeśli z męskiego punktu widzenia nic się nie zmieniło. Nie chodzi bowiem o to, jak jest, lecz co ona czuje.

Zamek do drzwi łazienki

Jestem mistrzem wykrzykiwania „Odejdź!!!!!!!!!!!!” podczas kłótni. Jako typowy choleryk, mam ochotę staranować przeciwnika żywcem. Na wszelki wypadek daję mu więc szansę, by wiał i się ratował. Inna sprawa, że wybuch trwa parę minut, a potem mija.

Pamiętam, gdy jakieś dwa lata po ślubie, podczas wyjątkowo zażartej kłótni o nie wiadomo o co, wykrzyknęłam „Wynoś się!!!!”. Jakie było moje zdziwienie, gdy on się faktycznie wyniósł. A konkretniej wyszedł z domu na wiele godzin. Domyślacie się, że po 5 minutach byłam w głębokiej rozpaczy. Przecież wcale nie chciałam, żeby poszedł!!!! Wiem, że krzyczałam inaczej… To skomplikowane.

Kilkanaście lat po ślubie w emocjach stosuję inną taktykę. Kiedy czuję, że zaraz go uduszę, warczę „Zostaw mnie” i zamykam się w łazience. Wtedy mój fantastyczny mąż, który zna mnie na wylot, chowa dumę do kieszeni i… włamuje się do naszej łazienki. Mnie to nieustannie tak rozśmiesza, że jestem w kilka sekund rozbrojona (choć udaję, że nie). Wtedy on wkracza, przytula mnie i … emocje opadają (pisaliśmy tydzień temu, jak ogromna jest moc dotyku i wydzielanej wtedy oksytocyny). Dopiero potem próbujemy wytłumaczyć sobie, co się wydarzyło i zidentyfikować dzielący nas problem.

Ujmuje mnie, że Wojtek ma odwagę podejść do dzikiego kota, jakim jestem w takiej sytuacji. Jest Prawdziwym Poskramiaczem Lwów. Tfu… lwic. A raczej Pewnej Lwicy.


Jaskinia

Powyżej panowie mogli znaleźć kilka podpowiedzi jak poskramiać lwice. Teraz pora na kilka wskazówek dla pań.

Czy Twój mąż w chwili pełnej emocji rozmowy wycofuje się i na Twoje pytanie „Co czujesz?” albo „Jak Ty to widzisz”, odpowiada enigmatycznie „Nie wiem”? A może chowa się do przysłowiowej jaskini, czyli idzie do garażu lub sypialni?

Pewnie myślisz, że robi tak, bo mu na Tobie nie zależy?! Jest wręcz przeciwnie.

Większość mężczyzn przetwarza emocje inaczej niż kobiety. Najczęściej najpierw muszą określoną sprawę przetrawić i przemyśleć, by o niej dyskutować. Przyjrzeć się temu co czują. Mówienie o emocjach rzadko jest dla nich najlepszym sposobem ich interpretowania.

Ponadto mężczyźni zazwyczaj potrzebują więcej czasu na przetworzenie danych powiązanych z emocjami. I… potrzebują czasu na myślenie o niczym!

Dlatego czasem muszą zamknąć się w swojej jaskini i pobyć w niej sami! Pozwól mu na to. Daj mu czas.

Jeśli żona zrozumie, że mąż funkcjonuje w odmienny sposób i nie będzie żądać od niego, by zachowywał się jak jej najlepsza przyjaciółka, oboje poczują się lepiej w swoim małżeństwie. On nie będzie czuł się emocjonalnym partaczem, a ona nie będzie myślała, że jemu już na niej nie zależy.

 

Inspiracją i bazą tego wpisu, oprócz obserwacji samych sobie, były książki Shaunti i Jeffa Feldhahn „Tylko dla mężczyzn” i „Tylko dla kobiet” . 

Komentarze do wpisu “Zostaw mnie w spokoju!

  1. tak to właśnie jest z nami, kobietami że często mówimy co innego a czujemy i chcemy coś innego, a potem się dziwimy że mąż nas nie rozumie..

    1. Dziękujemy za komentarz! Warto jednak podkreślić, że nasze kobiece zachowania wcale nie są nielogiczne! Tak jak pisaliśmy, mają one głęboką przyczynę, do której często same nie chcemy się przed sobą przyznać. Gdy kobieta odczuwa lęk, czy jest przez męża nadal kochana z całych sił (a czuje się mniej kochana, bo np. nie spędzali ze sobą ostatnio czasu lub mąż spięty z powodu problemów w pracy był mniej czuły czy uważny), to z całych sił pragnie zapewnienia, że miłość męża jest niezmienna. I nawet jeśli kobieta rozumie racjonalne powody takiej sytuacji, to sposób, w jaki funkcjonuje jej mózg, powoduje, że to, co odczuwa, jest ważniejsze. A z tego lęku biorą się często reakcje, które z boku patrząc, wydają się przesadzone. Dlaczego więc kobieta po prostu nie powie o tym mężowi? Ech, panowie, a jak byście zareagowali? Tak szczerze? Czy może rozdrażnieniem? „Przecież nic takiego nie zrobiłem, dlaczego uważasz, że Cię nie kocham?”. To temat na oddzielny wpis. Bardzo to wszystko ciekawe!!!! Nie wiemy tylko jak ukierunkować tematykę wpisów, na razie są powiązane mniej lub bardziej z wyzwaniem. A tymczasem tyle fascynujących kwestii do omówienia:-)

  2. Nic dodac, nic ujac. Swieta racja…. dzieki za ten wpis. Przypomina to, co juz wiemy i podnosi na duchu, ze nie jestesmy sami.

    1. Dziękujemy za komentarz. A mnie się naprawdę długo zdawało, że tylko ja tak mam. I trochę czasu zajęło zidentyfikowanie o co mi naprawdę chodzi. Cieszymy się, że możemy przypominać i inspirować.

  3. Podoba mi się ten artykuł, bardzo do mnie dociera bo tez jestem cholerykiem…dopowiedziałabym, że w każdym małżeństwie są słowa znaki rozpoznawcze, które po latach jak drogowskazy dają znać…mężczyźnie o emocjach kobiety… ale nie ma dwóch takich samych sytuacji … i to temat na długą dyskusję, jak rozwiązywać konflikty… bo czasem wystarczy dać sygnał a czasem to ciężko cokolwiek wskrzesać z siebie by nie urazić drugiego człowieka… myślę że warto byście pociągnęli ten temat

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót do góry