Nie czekaj z wdzięcznością na nic wielkiego*

Nie czekaj z wdzięcznością na nic wielkiego*

Raz w roku na Dzień Babci i Dzień Dziadka przeglądamy zdjęcia z całego ostatniego roku, aby stworzyć kalendarz ze zdjęciami naszej rodziny. W tym roku wydawało nam się, że prawie nie będzie z czego wybierać, bo przecież działo się niewiele rzeczy wartych uwieczniania. Jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że telefonem robiliśmy wiele zdjęć skupiających się na najprostszych sprawach i radościach, jakich szukaliśmy w pandemii. Przez ponad godzinę wspominaliśmy wszystkie podejmowane przez nas próby urozmaicenia pandemicznych czasów i szukania radości w drobiazgach. Pierwszy raz hodowaliśmy na balkonie warzywa, co kilka dni jeździliśmy do lasu. Odnajdywaliśmy w sobie ukryte dotąd pokłady geniuszu w przekształceniu tego, co mamy w to, co jest nam potrzebne. Krzesła stawały się wyspecjalizowanymi czołgami, balkon biurem, a przedpokój salą gimnastyczną. Ach, a w najgorszym czasie tęsknoty za zielenią rysunek ławki pod drzewem stał się parkiem.

Nie udajemy, że nie było trudnych dni, bo było ich BARDZO WIELE. Zmaganie się z lękiem przed tym co będzie, izolacja, brak przestrzeni, rodziło wiele stresów i konfliktów, ale też tęsknotę. Jednak sam fakt przetrwania i zmierzenia się z nimi jest dla naszej rodziny osiągnięciem i powodem do wdzięczności.

Bądź wdzięczny, a wszystko stanie się wielkie

Dlaczego o tym piszemy i dlaczego mielibyście o tym czytać? Chyba dlatego, że ostatnio przepełnia nas WDZIĘCZNOŚĆ i chcielibyśmy, abyście i Wy o niej pamiętali. Wdzięczność za to, że wciąż żyjemy, gdy tyle osób dookoła umarło. Za to, że wciąż próbujemy szukać wyjścia z trudnych sytuacji, gdy ogarnia nas rozpacz i frustracja. Za to, że można znaleźć radość w kiełkującej roślinie. Że pokonaliśmy strach i podjęliśmy ważne decyzje. Za to, że mamy siebie. Za przyjaciół, którzy wciąż są, choć rzadziej się widujemy.

Gdy przestałem czekać na coś ważnego..

W ciągu ostatniego roku nasz najstarszy syn znienacka z chłopca zmienił się w młodzieńca, ze wszystkimi skomplikowanymi tego następstwami. Na pewno już wspominaliśmy, że z ogromnym trudem i frustracją uczymy się bycia rodzicami nastolatka. Szukamy sposobów na poskromienie swojej złości i rosnącej frustracji, na wzbudzenie w nim wewnętrznej motywacji i na utrzymanie jedności małżeńskiej w tej sytuacji. Pomyśleć, że wydawało nam się, że nieprzespane noce przy kolejnych niemowlakach były trudnym czasem.

Wczoraj po kolejnej domowej aferze przepełniała mnie złość, że syn nie dotrzymuje słowa i jest arogancki. I żal do męża, że reaguje w sposób, który tylko rozgrzewa negatywne uczucia. Modliłam się coraz bardziej sfrustrowana. I nagle wróciło do mnie to słowo: WDZIĘCZNOŚĆ.

Za to, że obaj są w moim życiu, choć nie do końca tacy, jak bym oczekiwała. Za miłość, która przecież jest w tej złości i zmaganiach. A nawet wdzięczność za trud. Mogę siedzieć i się smucić lub frustrować. Mogę też się modlić, dziękować za ten trud, szukając jednocześnie sposobów pomocy. Nastawienie naprawdę wiele zmienia. Wieczorem mieliśmy dobrą trójstronną rozmowę o potrzebach i oczekiwaniach. Nie łudzę się, że nagle wszystkie ustalenia zostaną dotrzymane, bo przecież jesteśmy słabi. Jednak to było bardzo cenne i wyjątkowe.

Nagle wszystko stało się ważne

I jeszcze jeden obrazek. Mimo upływu lat nieustannie cieszę się dniem swoich urodzin, które w tym roku przypadły na najzimniejszy dzień zimy. Spacerując po mroźnym, zasypanym śniegiem podwórku, zwracając twarz do słońca, pomyślałam, że mogę smucić się tym, że moje życie na ziemi z czasem stawać się będzie schodzeniem ze wzgórza, perspektywą samotności i starości. I oczywiście, myślę o tym coraz częściej. Jednak wierzę w perspektywę życia wiecznego, w miłość i przyjaźń. Dlatego jestem wdzięczna. Za moje życie. I za te wszystkie osoby, które już od tylu lat do mnie dzwonią lub piszą, a nawet mnie odwiedzają. Za życzenia i prezenty, które pokazują, że ktoś mnie zna i słucha.

Może stwierdzicie, że to wszystko trąci trochę infantylizmem rodem z książek o Pollyannie. W porządku, ale to naprawdę możliwe, widzieć w tym, co się nam przydarza, powody do wdzięczności. I radości. Nawet gdy to boli.

Czy macie jakieś powody do wdzięczności? Pomyślcie dziś o tym. A o wdzięczności wobec małżonka więcej znajdziecie w tym artykule i kilku innych artykułach z marca 2018 np. tutaj.

* Tytuły z piosenki Igora Herbuta „Wdzięczność”

Komentarze do wpisu “Nie czekaj z wdzięcznością na nic wielkiego*

    1. Dziękuję! A prezenty świetne, to fakt, bo dobrane do moich zainteresowań, choć ktoś mógłby zwątpić, po co mi lornetka hehe

  1. Dziękujemy za zwrócenie uwagi na radość z tych najprostszych rzeczy.
    W tym trudnym czasie pechowo złamałam nogę i w mgnieniu oka ze sprawnej, stałam się niepełnosprawną. Zauważyłam po raz pierwszy w życiu, bardzo namacalnie, jaka to łaska, że możemy sami poruszać się tam, gdzie tylko pomyślimy sobie(mówię o mieszkaniu tylko).Gdy nagle na wózku musiałam jeździć i używać kul, to doceniłam swoją wcześniejszą sprawność.
    A więc teraz do modlitwy dziękczynnej mogłam dodać :Dziękuję za to, że mogę chodzić na swoich dwóch nogach. Wcześniej bym o tym nie pomyślała, tylko ogólnie za zdrowie się dziękuje.
    Może i to zabrzmiało dość infantylnie, ale nikomu nie życzę takiego doświadczenia. Pomyśleć tylko jakim wyzwaniem dla osób stale niepełnosprawnych jest każdy dzień!
    Unieruchomienie (ograniczenie poruszania się )miało też swoje dobre strony.
    Mogłam codziennie uczestniczyć we Mszach świętych, na co nie miałabym czasu normalnie pracując.
    I tu po raz kolejny sprawdza się prawda ,że Bóg z każdego zła, potrafi wyprowadzić dobro.
    Jestem więc wdzięczna za to wydarzenie, bo wiele mnie nauczyło.
    Pozdrawiam serdecznie wszystkich.
    Beata

    1. To prawda! Jesteśmy bardzo obdarowani. I tak, też widzimy, jak z trudu ostatecznie wynika dobro. Choćby w postaci poskromnienia własnego egoizmu czy większego zawierzenia. Zdrowia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót do góry