Tworzenie listy zakupów nie generuje zapewne większych problemów w rodzinach. Jest jednak naturalnym uzupełnienie planowania posiłków, napiszemy więc kilka słów, jak to u nas działa.
Co tak naprawdę potrzebujemy?
Najpierw sprawdzamy, co mamy w domu. Najlepiej przed zrobieniem menu, żeby korzystać z tego, co mamy i nic nie wyrzucać. Podobno Polacy wyrzucają 30% jedzenia. To dość przerażające. Nam też się zdarza wyciągnąć zgniłe warzywo z lodówki, ale zazwyczaj w sytuacjach, gdy z jakiejś niezapowiedzianej przyczyny nasze plany zostały zaburzone.
Na listę wpisujemy to, co jest nam potrzebne i staramy się tylko to kupować. Zdarzają nam się czasem różne wpadki zakupowe, ale prowadzenie budżetu i listy zakupów znacznie ogranicza to ryzyko. Niezabieranie ze sobą dzieci również, choć teraz raczej część z nich jeździ z Wojtkiem na zakupy, trenując silną wolę.
Nasza elektroniczna lista zakupów
Pełną gębą korzystamy ze zdobyczy technologicznych. Do robienia listy zakupów mamy swój ulubiony darmowy program. Za jego polecanie nikt nam nie płaci. Przyznajemy się jednak bez bicia, że innych nie wypróbowaliśmy, bo ten ma wszystko, co jest nam potrzebne. Nazywa się Listonic i jest dostępny w języku polskim. Obsługa jest instynktowna. Działa na Androidzie, IOS i przez stronę www. Umożliwia też wysłanie listy zakupów osobie, która nie używa tej aplikacji, smsem, mailem lub poprzez link.
Czy byłeś już przy bananach?
Listonic pozwala na tworzenie wielu list zakupów i ich współdzielenie. Zakupy można wpisywać lub dyktować. To moja ulubiona funkcja, dyktuję mu składniki, krzątając się po kuchni. Ponieważ współdzielimy naszą listę, zdarza mi się dopisywać do niej produkt, gdy Wojtek jedzie do sklepu. Wystarczy być podłączonym do Internetu, aby widzieć aktualny stan listy zakupów.
Zabawne jest też to, że gdy Wojtek jest w sklepie i odznacza, co już kupił, ja, znając układ naszego ulubionego sklepu, wiem, gdzie mniej więcej jest w tej chwili. I czy jest sens dopisywać coś jeszcze do listy.
Zakupione towary odznacza się „ptaszkiem”, nie znikają, ale są przesuwane na dół listy jako zakupione. Program zapamiętuje nasze najczęstsze wybory i potem podpowiada, co kupić. Podobno 2/3 naszych zakupowych wyborów jest powtarzalna. Produkty grupują się automatycznie według rodzajów kategorii np. owoce, warzywa, nabiał. Można też dodawać swoje własne kategorie.
Taki czerwony szampon
Do opisu towaru dodaje się jego liczbę lub ilość, można dodać cenę, a nawet zdjęcie. O zdjęciu dowiedziałam się, robiąc ten wpis. Pomyśleć, że tyle razy tłumaczyłam Wojtkowi: „weźmiesz ten szampon do kręconych włosów, wiesz taki żółty z czerwonym”.
Do tego komentarze. Z tej opcji korzystamy, żeby zapisać, do jakiej potrawy będzie użyty dany składnik, jakie powinien mieć właściwości i czym go ewentualnie zastąpić.
Nie będę Was zanudzać opisem aplikacji, chętni sprawdzą sobie wszystko na ich stronie. Na pewno są też inne aplikacje służące jako listy zakupów. Zdecydowaliśmy się zrobić wpis o Listonicu tylko dlatego, że może to komuś ułatwi funkcjonowanie w tej strefie.
Zakupy robimy (zazwyczaj Wojtek) raz w tygodniu w sobotnie poranki. Na częstsze zakupy żal nam czasu. U nas w soboty rano nie ma dużych kolejek, a zaopatrzenie jest najlepsze. Ostatnio z powodu wyjazdu to ja robiłam zakupy. Sobota, godz. 20.30, następnego dnia niedziela niehandlowa. Inny sklep niż zazwyczaj (błąd!). Czułam się jak Harrison Ford w Łowcy Androidów, z tym że polowałam na cebulę. Dookoła inni łowcy. Ostatnie sztuki cebuli ukryły się sprytnie pod koszami z sałatą. Ha! Byłam sprytniejsza! Jednak wyszłam stamtąd wykończona.
Tylko produkty, które muszą być świeże (np. piątkowa ryba), kupujemy przy okazji pod domem. Nie sprawdziło nam się zamawianie przez Internet, bo często brakowało wybranych przez nas rzeczy, a zamienniki nam nie odpowiadały. Mamy na osiedlu wiele dobrze zaopatrzonych sklepów średniej wielkości, nie musimy więc rzucać się w otchłanie supermarketów i zaliczać biegu z wózkiem z przeszkodami, walcząc o miejsce przy kasie. Gdyby było inaczej, pewnie dopracowalibyśmy do perfekcji zakupy przez Internet.
Do kupienia w przyszłości
Przyznam Wam się na koniec, że w Listonicu mam też listę „Do kupienia w przyszłości”. Jak coś mi się marzy lub wydaje się bardzo potrzebne, wpisuję to na listę. Ma ona tę cudowną właściwość, że zazwyczaj po dwóch miesiącach stwierdzam, że właściwie wcale tego nie potrzebuję. Oduczam się tak impulsywnych zakupów ubraniowych, z którymi miewam problem.
bardzo dziekujemy za cenne rady w kwestii zakupow, wyprubojemy ten Listonic. zyczymy owocnych zakupow.
Mamy nadzieję, że się przyda:-)
U nas też Listonic się sprawdza już od dłuższego czasu. Również zachecamy do jego wypróbowania. Pozdrawiam.
Sprawdziłem Listonic w ostatni weekend – jest ekstra! I nawet załapałem się na zasugerowaną przez aplikację promocję ?
Ekstra! Człowiek uczy sie całe życie, chyba zaczniemy zerkać na promocje.Dziękujemy za Twoj komentarz!
dziękuję za wpis. tak, słyszałam o tego typu aplikacji, ale jeszcze nie mieliśmy czasu jej ściągnąć 😉 a jeszcze co do tematu zakupów i oszczędzania, ostatnio znajomi podpowiedzieli nam, że buty dla dzieci kupują na wyprzedażach posezonowych np. w ccc, i kupują o numer większy, z wyprzedzeniem, na kolejny sezon. Można tak kupić kozaki skórzane, ocieplane na zimę za 30-40zł. Uważam to za super odkrycie, więc się dzielę!:)
Ekstra pomysł. Sprawdzimy!